Planeta MKategorie: Żyj chwilą, Zainteresowania, Podróże Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 185923 |
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 14-04-2015 20:44
Łajza wyemigrowała...taki był plan, zrobi się cieplej i Łajza jedzie do Taty na działkę - bo tam jest drugi pies, dużo miejsca do biegania no i nie będzie siedział całe dnie sam w domu. Plan genialny i tylko mi teraz tak smutno... wracać do domu po pracy, w nocy po imprezie i co? I żadnego psa, z którym można wyjść na spacer??? Nuuuudno i tęskno mi do tej mojej Łajzy... nawet teraz jak piszę tego posta nikt mi nie wtyka pyska na klawiaturę domagając się pogłaskania za uchem... kiedyś to tak denerwowało a teraz pokroić bym się dała za towarzystwo tego gamonia ;-)
A tymczasem przesyłam pozdrowienia od Łajzy prosto z działki :)
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 15-03-2015 18:43
... reagowania kryzysowego... czyli jak Monika działa na autopilocie wyłączając myślenie i zdrowy rozsądek...
Przypadkiem trafiamy na imprezę metalową, wytatuowane towarzystwo długowłosych ludzi, przeważająca większość płci męskiej. Wtapiamy się w tłum (w naszych "niemetalowych" ciuchach jest to trudne ale o dziwo- daje radę!), tańczymy, bawimy się, poznajemy nowych ludzi. I nagle w tym tłumie zaczyna się awantura!
Dwóch wielkich facetów ( w tym jeden z poznanego wcześniej towarzystwa, z którym się bawiłyśmy) zaczyna skakać do siebie z pięściami! Co robi w takiej sytuacji normalny człowiek? Bierze swoje piwo, odchodzi, wraca do domu, schodzi z pola rażenia... Co robi Monika??? Monika wchodzi na spokojnie między dwóch gości, bierze jednego z nich pod ramię i mówi "Chodź, napijemy się piwa przy barze" po czym odciaga go w stronę baru zostając tym samym bohaterką wieczoru... Sytuacja kryzysowa zażegnana a impreza trwała jeszcze kilka dobrych godzin... I tylko nadal nie wierzę, że udało mi się w tym wszystkim wrócić do domu bez podbitego oka :D
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 10-03-2015 23:00
... czyli o tym jak Monika szybko i bez namysłu podejmuje decyzje!
zaczęło się zupełnie niewinnie! Dzień jak codzień - praca, klienci, rozmowy przy kawie, praca, klienci... niby nic nie zapowiadało początku czegoś niesamowitego aż przyszedł ON- kolega z biurka obok i spokojnie przerzucając kartki nawet na mnie nie patrząc rzucił "Monia, jedziesz z nami w góry"? A Monia, nie odrywając wzroku od monitora i BARDZO WAŻNEGO MAILA mówi "Jadę! Ale kiedy"? No i tu zaczynają się schody... Odpowiedź brzmiała bowiem: jutro i na jeden dzień :) No ale jak szaleć to szaleć! I zatem aby podziwiać takie widoki:
Monika spędziła 7 godzin w pociagu (pozdrowienia dla przemiłego kolegi rozwiązującego jakieś całki czy macierze na siedzeniu obok :D ) a następnie szła i szła i szła... łatwo nie było ale się opłacało! A po całym dniu chodzenia... spędziła kolejne 7 godzin w busie do Warszawy...
Oby więcej takich wyjazdów i jak najczęściej :) Zacne towarzystwo, wspaniałe widoki i zamarznięte Morskie Oko, na którym można było się turlać w śniegu do upadłego (lub do zmoczenia wszystkich warstw ubrań razem z bielizną :)- chwile dla których warto żyć! :)
Tak wygląda szczęście: